Szukaj

Teologia ciała: 92. „Kto miłuje swoją żonę, siebie samego miłuje”

Najważniejszy cykl katechez Jana Pawła II po raz pierwszy od 40 lat w oryginalnej wersji dźwiękowej. Na czas stanu wojennego Papież zaniechał streszczeń w języku polskim. Słowo do Polaków w całości poświęcał sprawom w Polsce. Zamieszczamy więc wyłącznie integralną katechezę z tłumaczeniem na język polski.
92. „Kto miłuje swoją żonę, siebie samego miłuje”

1 Głosząc analogię pomiędzy więzią oblubieńczą, jaka łączy Chrystusa i Kościół, oraz tą, jaka łączy męża i żonę w małżeństwie, autor Listu do Efezjan pisze: „Mężowie, miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie, aby go uświęcić, oczyściwszy obmyciem wodą, któremu towarzyszy słowo, aby osobiście stawić przed sobą Kościół jako chwalebny, nie mający skazy czy zmarszczki, czy czegoś podobnego, lecz aby był święty i nieskalany” (Ef 5,25-27).

2 Rzecz znamienna, iż owa chwalebna postać Kościoła zostaje w naszym tekście uwydatniona jako piękno ciała oblubienicy. Oczywiście jest to metafora, niemniej bardzo wymowna, świadcząca o tym, jak głęboko w analogię miłości oblubieńczej wchodzi moment ciała. Tak więc Kościół „chwalebny” jest wolny od „skazy czy zmarszczki”. Skazę można rozumieć jako symptom brzydoty, zmarszczkę jako symptom starzenia się, starości. Metaforycznie jedno i drugie wyrażenie wskazuje na braki moralne, na grzech; można tu dodać, że w sensie Pawłowym „stary człowiek” oznacza człowieka grzechu (por. Rz 6,6). Chrystus więc swoją miłością odkupieńczą i oblubieńczą sprawia, że Kościół nie tylko jest bez grzechu, ale także pozostaje „wiecznie młody”.

3 Obszar metafory jest, jak widać, dość rozległy. Określenia odnoszące się wprost i bezpośrednio do ciała ludzkiego, charakteryzując to ciało we wzajemnym odniesieniu oblubieńca i oblubienicy, męża i żony, wskazują równocześnie na przymioty i właściwości porządku moralnego, duchowego i nadprzyrodzonego. Jest to istotne dla całej analogii. Dlatego też autor listu bez trudności określa ów „chwalebny” stan Kościoła jako ciała oblubienicy, wolnego od cech brzydoty czy starzenia się („czy czegoś podobnego”), po prostu jako świętość i wolność od grzechu: „aby był święty i nieskalany”. Jest przeto jasne, o jaką piękność Oblubienicy chodzi, w jakim znaczeniu Kościół jest Ciałem Chrystusa i w jakim znaczeniu owo Ciało – Oblubienica przyjmuje dar Oblubieńca, który „umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie”. Nie mniej znamienne jest, że całą tę rzeczywistość z istoty swej duchową i nadprzyrodzoną św. Paweł wyjaśnia na podobieństwo ciała oraz tej miłości, poprzez którą małżonkowie, mąż i żona, stają się „jednym ciałem”.

4 W całym tym fragmencie zachowana jest najwyraźniej zasada dwupodmiotowości: Chrystus — Kościół, Oblubieniec — Oblubienica (mąż — żona). Autor przedstawia miłość Chrystusa do Kościoła — tę miłość, która czyni Kościół Ciałem Chrystusa jako Głowy — na podobieństwo miłości oblubieńców, na podobieństwo zaślubin oblubieńca i oblubienicy. Miłość każe oblubieńcowi – małżonkowi troszczyć się o wszelkie dobro oblubienic – -małżonki, każe mu pragnąć jej piękności, zarazem odczuwać tę piękność i troszczyć się o nią. Chodzi tu również o piękność widzialną, piękność ciała. Oblubieniec wpatruje się w oblubienicę jakby z miłosnym, twórczym niepokojem: czy znajdzie w niej to dobro i to piękno, którego w niej i dla niej pragnie. Owo dobro, jakie miłujący stwarza przez swoją miłość w tym, kogo miłuje, jest jakby sprawdzianem samej miłości, jakby miarą tej miłości. Oddając siebie w sposób najbardziej bezinteresowny, ten, kto miłuje, nie czyni tego poza tą miarą i tym sprawdzianem.

5 Kiedy autor listu w kolejnych wersetach tekstu (Ef 5,28-29) przenosi swoją uwagę bardziej wyłącznie na samych małżonków, wówczas odezwie się w tym pogłębiona analogia stosunku Chrystusa do Kościoła, która każe mu tak się wyrazić: „Mężowie powinni miłować swoje żony, tak jak własne ciało” (5,28). Wraca więc w tym miejscu motyw „jednego ciała”, który zostaje w tym zdaniu i następnych nie tylko na nowo podjęty, ale też wyjaśniony. Jeśli mężowie mają miłować swe żony tak jak własne ciało — to znaczy, że owa jednopodmiotowość wyrasta na gruncie dwupodmiotowości i posiada charakter nie realny, ale intencjonalny: ciało żony nie jest własnym ciałem męża, natomiast ma być miłowane tak jak własne. Chodzi więc o jedność nie w znaczeniu ontycznym, ale moralnym: jedność przez miłość.

6 „Kto miłuje swoją żonę, siebie samego miłuje” (Ef 5,28). To zdanie jeszcze mocniej potwierdza taki właśnie charakter jedności. Miłość czyni drugie „ja” poniekąd własnym „ja”. „Ja” żony staje się poprzez miłość poniekąd własnym „ja” męża. Ciało jest wyrazem tego „ja”, jest podstawą jego tożsamości. Zjednoczenie męża i żony w miłości wyraża się także poprzez ciało. Wyraża się w odniesieniu wzajemnym, chociaż autor Listu do Efezjan wskazuje na nie przede wszystkim od strony męża. Wynika to ze struktury całego obrazu. Chociaż małżonkowie mają być „sobie wzajemnie poddani w bojaźni Chrystusowej” (co zostało uwydatnione zaraz w pierwszym wersecie naszego tekstu, Ef 5,22-23), to jednak w dalszym ciągu mąż jest przede wszystkim tym, który miłuje — żona zaś tą, która doznaje miłości. Można by nawet zaryzykować opinię, że „poddanie” żony mężowi rozumiane w kontekście całego fragmentu Ef 5,21-33 oznacza nade wszystko „doznawanie miłości”. Tym bardziej, że jest to „poddanie” na wzór poddania Kościoła Chrystusowi, które z pewnością polega na doznawaniu Jego miłości. Doznając miłości odkupieńczej Chrystusa — Oblubieńca, Kościół jako Oblubienica staje się Jego Ciałem. Doznając miłości oblubieńczej małżonka, żona jego staje się „jednym ciałem” z nim: poniekąd „własnym” jego ciałem. Tę myśl autor powtórzy raz jeszcze w ostatnim zdaniu analizowanego tutaj fragmentu: „W końcu więc niechaj także każdy z was tak miłuje swą żonę, jak siebie samego” (Ef 5,33).

7 Jest to jedność moralna, uwarunkowana miłością i ukształtowana przez miłość. Miłość nie tylko łączy dwa podmioty, ale pozwala im w taki sposób przenikać siebie, duchowo przynależąc do siebie wzajemnie, że autor listu może stwierdzić: „kto miłuje swoją żonę, siebie samego miłuje”. „Ja” poniekąd staje się „ty”, a „ty” — „ja” (oczywiście w znaczeniu moralnym). Stąd też dalszy ciąg naszego tekstu brzmi tak: „Przecież nigdy nikt nie odnosił się z nienawiścią do własnego ciała, lecz [każdy] je żywi i pielęgnuje, jak i Chrystus — Kościół, bo jesteśmy członkami Jego Ciała” (Ef 5,29-30). Zdanie, które w swej fazie początkowej odnosi się jeszcze do relacji małżonków, w dalszej fazie wyraźnie powraca do relacji Chrystus — Kościół, nakazując nam w świetle tej relacji ustalić sens całego zdania. Wyjaśniwszy charakter odniesienia męża do własnej żony w „jedności ciała”, autor pragnie swoje poprzednie stwierdzenie („kto miłuje swoją żonę, siebie samego miłuje”) wzmocnić jeszcze i jak gdyby podeprzeć zaprzeczeniem i wykluczeniem przeciwnej możliwości („nigdy nikt nie odnosił się z nienawiścią do własnego ciała”, Ef 5,29). Tak więc w zjednoczeniu przez miłość ciało „drugiego” staje się w ten sposób „własne”, że zabiegamy o jego dobro tak samo, jak o dobro własnego ciała. Jako charakterystyka miłości „cielesnej”, która ma łączyć małżonków, słowa te wyrażają treść — rzec można — najbardziej ogólną, ale także najbardziej zasadniczą. Zdają się mówić o tej miłości nade wszystko językiem agape.

8 Kiedy mowa o tym, że człowiek „żywi i pielęgnuje” własne ciało — a przeto mąż „żywi i pielęgnuje” ciało żony, tak jak własne — wyrażenia te zdają się wskazywać bardziej na troskę rodzicielską, na stosunek opiekuńczy, niż na czułość małżeńską. Uzasadnienia takiej właśnie charakterystyki wypada szukać w tej okoliczności, że autor w tym miejscu znowu wyraźnie zwraca się od stosunku, jaki łączy małżonków, do tego, jaki łączy Chrystusa z Kościołem. Wyrażenia, które mówią o pielęgnowaniu ciała, a przede wszystkim o jego żywieniu, karmieniu, nasuwają wielu biblistom myśl o Eucharystii, którą Chrystus w swej miłości oblubieńczej „żywi” Kościół. Jeśli wyrażenia te w mniejszym stopniu wskazują na specyfikę miłości małżeńskiej, zwłaszcza tej, poprzez którą małżonkowie stają się „jednym ciałem” — to równocześnie pomagają one zrozumieć w tym kontekście, w sposób przynajmniej ogólny, godność ciała oraz moralny imperatyw troski o jego dobro, o dobro na miarę tej godności. Porównanie z Kościołem jako Ciałem Chrystusa, Ciałem Jego odkupieńczej i oblubieńczej zarazem miłości, musi pozostawić w świadomości adresatów Listu do Efezjan głęboki ślad poczucia sacrum ciała ludzkiego w ogóle, a w szczególności małżeństwa jako „miejsca”, w którym poczucie sacrum ciała szczególnie głęboko warunkuje całe odniesienie wzajemne osób, w szczególności odniesienie mężczyzny do kobiety jako żony i matki wspólnych dzieci.

(1.9.1982)

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś ten artykuł. Jeśli chcesz być na bieżąco zapraszamy do zapisania się na newsletter klikając tutaj.

18 marca 2024, 13:55