Papież: Madeleine Delbrêl pokazuje, jak głosić Ewangelię ateistom
Krzysztof Bronk - Watykan
Żyła w latach 1904-1964. Dorastała w agnostycyzmie. Spotkała Boga w wieku dwudziestu kilku lat pod wpływem świadectwa przyjaciół. Wyruszyła na poszukiwanie Boga, kierując się obecnym w niej głębokim pragnieniem. Zrozumiała bowiem, że „pustka, która wołała w jej udręce” była Bogiem, który jej szukał.
Olśniona spotkaniem z Panem, pisała: „Kiedy już poznamy Słowo Boże, nie mamy prawa go nie przyjąć; kiedy już je przyjmiemy, nie mamy prawa nie pozwolić, żeby w nas się ucieleśniło; kiedy już się w nas ucieleśni, nie mamy prawa zatrzymać go dla siebie: od tego momentu należymy do tych, którzy na nie czekają”. Radość wiary doprowadziła ją do dojrzałego wyboru życia całkowicie oddanego Bogu, w sercu Kościoła i w sercu świata.
Madeleine Delbrêl dała się porwać wołaniu ubogich i niewierzących, odczytując je jako wyzwanie do rozbudzenia w Kościele zapału misyjnego. Czuła, że Żywy Bóg Ewangelii powinien spalać nas wewnętrznie, dopóki nie zaniesiemy Jego imienia tym, którzy Go jeszcze nie znaleźli. Aby dać temu wyraz, przeniosła się na wiele lat do dzielnicy robotniczej, przesiąkniętej ideologią marksistowską i tam głosiła Ewangelię, w środowiskach ateistycznych i zsekularyzowanych.
„Patrząc na to ewangeliczne świadectwo – mówił Papież - również i my uczymy się, że w każdej sytuacji i okolicznościach osobistych lub społecznych naszego życia Pan jest obecny i wzywa nas do przebywania w naszym czasie, do dzielenia życia innych, do włączania się w radości i smutki świata”. Odwołując się do doświadczeń Madeleine Delbrêl, Franciszek zauważył, że kontakty z niewierzącymi prowokują chrześcijanina do ciągłej rewizji swojego sposobu wierzenia i do odkrycia na nowo wiary w jej istotności.
Franciszek zauważył, że życie Madeleine Delbrêl uczy nas także iż ewangelizując, sami jesteśmy ewangelizowani.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś ten artykuł. Jeśli chcesz być na bieżąco zapraszamy do zapisania się na newsletter klikając tutaj.