Teologia ciała: 124. Cnota wstrzemięźliwości

Najważniejszy cykl katechez Jana Pawła II po raz pierwszy od 40 lat w oryginalnej wersji dźwiękowej. Najpierw streszczenie Jana Pawła II w języku polskim, a następnie cała katecheza z tłumaczeniem na język polski..
124. Cnota wstrzemięźliwości

1 Zgodnie z zapowiedzią, podejmujemy dzisiaj analizę cnoty wstrzemięźliwości.

„Wstrzemięźliwość”, która stanowi część cnoty ogólnej: opanowania, polega na zdolności do opanowania, kontrolowania i ukierunkowywania dążeń o charakterze seksualnym (pożądliwości ciała) i ich skutków w całej psychosomatycznej podmiotowości człowieka. Zdolność ta jako stała sprawność woli zasługuje na miano cnoty.

Z dawniejszych analiz wiemy już, że pożądliwość ciała, a na jej gruncie pożądanie o charakterze seksualnym, wyraża się swoistym dążeniem w sferze reaktywności somatycznej, jak też psychoemotywnym poruszeniem namiętności zmysłowej.

Podmiot osobowy, ażeby przeciwstawić się temu naporowi i poruszeniu, musi w sobie stopniowo wyrobić umiejętność panowania nad własną wolą, uczuciami, emocjami, która winna rozwijać się począwszy od najprostszych zachowań, w których względnie łatwo jest stosować się do wewnętrznej decyzji. Wymaga to oczywiście wyraźnego poczucia wartości zawartych w normie moralnej oraz związanego z nim dojrzewania przekonań, które — jeśli towarzyszy im sprawność woli — dają początek odpowiadającej im cnocie. Jest to właśnie cnota wstrzemięźliwości (opanowania), która staje się podstawowym warunkiem wzajemnego wypowiadania mowy ciała w wewnętrznej prawdzie — równocześnie zaś warunkiem tego, ażeby małżonkowie „byli sobie wzajemnie poddani w bojaźni Chrystusowej”, wedle słów biblijnych (por. Ef 5,21). Owo „wzajemne poddanie” oznacza obopólną troskę o prawdę „mowy ciała” — a „poddanie w bojaźni Chrystusowej” wskazuje także na dar czci religijnej (dar Ducha Świętego), jaki towarzyszy cnocie opanowania, czyli wstrzemięźliwości.

2 Jest to bardzo ważne dla właściwego zrozumienia cnoty wstrzemięźliwości w ogóle, w szczególności zaś dla zrozumienia tzw. wstrzemięźliwości okresowej, o ktorej mowa w encyklice. Przeświadczenie, że cnota wstrzemięźliwości, czyli opanowania, „stawia opór” pożądliwości ciała jest słuszne, ale nie jest jeszcze zupełne. Nie jest zupełne, zwłaszcza gdy uwzględniamy fakt, że cnota ta nie występuje i nie działa w oderwaniu, ale w powiązaniu z innymi (nexus virtutum), a więc w powiązaniu z roztropnością, sprawiedliwością, męstwem, a nade wszystko — z miłością.

Biorąc to wszystko pod uwagę, łatwo zrozumieć, że wstrzemięźliwość, czyli opanowanie, nie ogranicza się tylko do stawiania oporu pożądliwości ciała, ale poprzez ten opór równocześnie otwiera się na te — głębsze i dojrzalsze — wartości, które łączą się z oblubieńczym znaczeniem ciała w jego kobiecości czy męskości, jak też z prawdziwą wolnością daru we wzajemnym odniesieniu osób. Sama pożądliwość ciała, szukając przede wszystkim cielesnego i zmysłowego zaspokojenia, pozostawia człowieka jak gdyby ślepym i niewrażliwym na głębsze wartości, które wypływają z miłości i równocześnie konstytuują miłość we właściwej jej prawdzie wewnętrznej.

3 Na tej drodze ujawnia się też istotny charakter czystości małżeńskiej w jej organicznym przymierzu z „mocą” miłości, która zaszczepiona jest w sercach oblubieńców wraz z „konsekracją” sakramentu małżeństwa. Ujawnia się zarazem, iż skierowane do małżonków wezwanie, aby „byli sobie wzajemnie poddani w bojaźni Chrystusowej” (Ef 5,21), służy niejako do otwarcia tej wewnętrznej przestrzeni, w której oboje stają się coraz bardziej wrażliwi na owe głębsze i dojrzalsze wartości, które łączą się w oblubieńczym znaczeniu ciała i prawdziwą wolnością daru.

Jeżeli czystość małżeńska (i w ogóle czystość) przejawia się naprzód jako zdolność stawiania oporu pożądliwości ciała, to stopniowo okazuje się ona szczególną umiejętnością dostrzegania i tworzenia takich znaczeń „mowy ciała”, które dla samej pożądliwości pozostają całkowicie nieznane, a które stopniowo wzbogacają cały dialog oblubieńczy małżonków, oczyszczając go, a równocześnie pogłębiając i upraszczając.

Tak więc owa asceza opanowania i wstrzemięźliwości, o jakiej mówi autor encykliki, nie przynosi ze sobą zubożenia „znaków miłości”, ale wręcz przeciwnie: ich duchową intensyfikację, czyli wzbogacenie.

4 Analizując w ten sposób wstrzemięźliwość, czyli opanowanie, we właściwej dla tej cnoty dynamice (antropologicznej, etycznej i teologicznej), musimy dostrzec, że wraz z poznaniem tej dynamiki zanika owa pozorna „sprzeczność”, którą często zarzuca się encyklice Humanae vitae oraz nauce Kościoła na temat moralności małżeńskiej i rodzicielskiej. „Sprzeczność” ta ma zachodzić (zdaniem tych, którzy wysuwają podobne zarzuty), pomiędzy dwoma znaczeniami aktu małżeńskiego. Jeśli nie można oderwać od siebie tych dwóch znaczeń: znaczenia jednoczącego i znaczenia rodzicielskiego, to małżonkowie zostają pozbawieni prawa do zjednoczenia małżeńskiego, jeśli nie chcą przyjąć zarazem rodzicielstwa.

Na tę właśnie pozorną „sprzeczność” daje odpowiedź encyklika Humanae vitae, o ile zostanie gruntownie przemyślana. Autor bowiem encykliki stwierdza, że nie ma takiej „sprzeczności” — jest tylko „trudność” związana z całą sytuacją wewnętrzną „człowieka pożądliwości”. Natomiast w „trudności” tej — czyli zarazem w trudzie wewnętrznym, w ascezie — zostaje zadany małżonkom prawdziwy ład współżycia małżeńskiego, do którego sakrament małżeństwa „daje im moc i niejako ich konsekruje”.

5 Ów ład współżycia małżeńskiego oznacza również podmiotową harmonię pomiędzy rodzicielstwem (odpowiedzialnym) a zjednoczeniem osobowym, które płynie z czystości małżeńskiej. W niej bowiem dojrzewają wewnętrzne owoce wstrzemięźliwości, czyli opanowania. Poprzez to wewnętrzne dojrzewanie nabiera właściwej sobie ważności i godności sam akt małżeński w swoim znaczeniu potencjalnie rodzicielskim, równocześnie zaś nabierają odpowiedniego znaczenia wszelkie „znaki miłości”, które służą jako wyraz osobowego zjednoczenia małżonków proporcjonalnie do całego podmiotowego bogactwa kobiecości i męskości.

6 Encyklika stwierdza — zgodnie z całym doświadczeniem i tradycją — że akt małżeński jest także „znakiem miłości”, ale „znakiem miłości” szczególnym: gdyż ma równocześnie znaczenie potencjalnie rodzicielskie. A więc: służy także wyrażeniu zjednoczenia osobowego, ale nie służy tylko wyrażeniu tego zjednoczenia. Równocześnie zaś encyklika wskazuje (przynajmniej pośrednio) na wielorakie „znaki miłości”, które służą wyłącznie wyrażeniu zjednoczenia osobowego małżonków.

Zadaniem czystości małżeńskiej, a jeszcze szczegółowiej: zadaniem wstrzemięźliwości, czyli opanowania, jest nie tylko zabezpieczyć ważność i godność aktu małżeńskiego ze względu na jego znaczenie potencjalnie rodzicielskie, ale jest również tym zadaniem zabezpieczyć właściwą ważność i godność aktu małżeńskiego jako wyrazu osobowego zjednoczenia, odsłaniając w świadomości oraz w doświadczeniu małżonków wszystkie inne możliwe „znaki miłości”, które wyrażają to ich głębokie zjednoczenie.

Chodzi bowiem o to, ażeby zjednoczenie małżonków nie doznawało strat wówczas, gdy słuszne racje przemawiają za powstrzymaniem się od aktu małżeńskiego. Chodzi bardziej jeszcze o to, ażeby to zjednoczenie, budowane stale i na co dzień przez stosowne „znaki miłości”, stanowiło jakby szerokie podłoże, na którym w odpowiednich warunkach dojrzewa decyzja uzasadnionego etycznie aktu małżeństwa.

(24.10.1984)

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś ten artykuł. Jeśli chcesz być na bieżąco zapraszamy do zapisania się na newsletter klikając tutaj.

15 maja 2024, 15:13