Teologia ciała: 38. Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę

Najważniejszy cykl katechez Jana Pawła II po raz pierwszy od 40 lat w oryginalnej wersji dźwiękowej. Najpierw streszczenie Jana Pawła II w języku polskim, a natępnie cała katecheza z tłumaczeniem na język polski.
38. Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę

1 W Kazaniu na Górze Chrystus przypomina tylko przykazanie „Nie cudzołóż”. Natomiast nie krytykuje postępowania swoich słuchaczy w odniesieniu od tego przykazania. Wszystko, co na ten temat powiedziano, pochodzi skądinąd, zwłaszcza z rozmowy z faryzeuszami, w której Chrystus odwołał się do „początku” (por. Mt 19,8; Mk 10,6). W Kazaniu na Górze Chrystus całą tę krytykę pomija — lub raczej ją zakłada. To, co powie w drugiej części swojej wypowiedzi, zaczynając się od słów: „a Ja wam powiadam”, będzie czymś więcej niż polemiką z „uczonymi w Piśmie”, czyli z moralistami Tory. I będzie także czymś więcej niż krytyką etosu starotestamentalnego. Będzie od razu przejściem do nowego etosu. Chrystus jak gdyby pozostawia wszystkie spory prowadzone o etyczny sens cudzołóstwa na gruncie prawodawstwa oraz kazuistyki, gdzie istotna międzyosobowa relacja męża i żony została w znacznej mierze przysłonięta przedmiotową relacją własności — i wchodzi w inny wymiar. Mówi: „A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już w swoim sercu dopuścił się z nią cudzołóstwa” (Mt 5,28); (stale przypomina się tu ów dawny przekład: „już ją scudzołożył w sercu swoim”, który chyba lepiej niż obecny oddaje to, że chodzi tutaj o akt czysto wewnętrzny i jednostronny). Tak więc „cudzołóstwo w sercu” zostało poniekąd przeciwstawione „cudzołóstwu w ciele”.

Musimy pytać o właściwe racje takiego przeniesienia punktu ciężkości grzechu. Musimy również pytać o właściwe znaczenie analogii: jeśli bowiem „cudzołóstwo”, wedle swojego podstawowego znaczenia, może być tylko „grzechem ciała”, w jakim znaczeniu to, czego człowiek dopuszcza się w sercu, zasługuje również na miano cudzołóstwa? Słowa Chrystusa, budujące podwaliny nowego etosu, domagają się znów gruntownego zakorzenienia w antropologii. Zanim podejmiemy próbę odpowiedzi na te wszystkie pytania, zatrzymajmy się przez pewien czas na zwrocie, który w słowach Mt 5,27-28 dokonuje niejako tego przeniesienia czy też przesunięcia znaczenia „cudzołóstwa” od „ciała” do „serca”. Są to słowa o pożądaniu.

2 Chrystus mówi o pożądaniu: „kto pożądliwie patrzy” — i ten właśnie zwrot domaga się odrębnej analizy dla zrozumienia całości wypowiedzi. Wypada tutaj oczywiście nawiązać do uprzednio już przeprowadzonej analizy, która miała na celu niejako rekonstrukcję obrazu „człowieka pożądliwości” — już u początków dziejów (por. Rdz 3). Ów człowiek, o którym mówi Chrystus w Kazaniu na Górze — człowiek, który „pożądliwie patrzy” — jest niewątpliwe człowiekiem pożądliwości. I dlatego właśnie „pożąda”, dlatego „patrzy pożądliwie”, gdyż pożądliwość, a w szczególności pożądliwość ciała, stała się jego udziałem. Obraz człowieka pożądliwości — ten, który zbudowaliśmy na poprzednim etapie, ma nam obecnie dopomóc w interpretacji owego „pożądania”, o którym mówi Chrystus wedle Mt 5,27-28. Chodzi zaś tutaj nie o interpretację jedynie psychologiczną, ale równocześnie teologiczną. Chrystus przemawia w kontekście ludzkiego doświadczenia i równocześnie w kontekście dzieła odkupienia. Te dwa konteksty niejako nakładają się na siebie i wzajemnie przenikają. Posiada to istotne i konstytutywne znaczenie dla całego etosu Ewangelii. Posiada takie samo znaczenie dla tej szczegółowej treści, którą niesie w sobie wyraz „pożąda” czy „pożądliwie patrzy”.

3 Używając tych wyrażeń, Nauczyciel odwołuje się do doświadczenia i świadomości człowieka każdego miejsca i czasu. Język Ewangelii posiada uniwersalną komunikatywność. Jednakże dla bezpośredniego słuchacza, którego świadomość była kształtowana na Biblii, „pożądanie” musiało się kojarzyć z szeregiem pouczeń i przestróg, jakie znajdował zwłaszcza w Księgach o charakterze „mądrościowym”. Przestrogi przed pożądliwością ciała, a także rady mające na celu zabezpieczenie przed nią, pojawiają się tam wielokrotnie.

4 Tradycja „mądrościowa” miała, jak wiadomo, szczególne znaczenie dla moralności i obyczajowości społeczeństwa izraelskiego. To, co w tych przestrogach i radach, jakie znajdujemy np. w Księdze Przysłów (por. np. Prz 5,3-6.15-20; 6,24-7,27; 21,9.19; 22,14; 30,20), Syracha (por. np. Syr 7,19.24-26; 9,1-9; 23,22-27; 25,13-26; 36,21-25; 42,6.9-14) czy nawet Koheleta (por. np. Koh 7,26-28; 9,9), uderza nas od razu, ta pewna ich jednostronność. Przestrogi kierowane są nade wszystko do mężczyzn — może to oznaczać, że są im szczególnie potrzebne — natomiast kobieta jawi się w tych przestrogach i radach najczęściej jako okazja do grzechu lub wręcz jako uwodzicielka, której należy się strzec. Trzeba przyznać, iż zarówno Księga Przysłów, jak i Księga Syracha, obok przestrogi przed kobietą, przed jej uwodzicielskim wdziękiem, który prowadzi mężczyznę do grzechu (por. Prz 5,1-6; 6,24-29; Syr 26,9-12), zdobywają się zarówno na pochwałę kobiety, która jest „dzielną” towarzyszką życia swego małżonka (por. Prz 31,10 i in.) jak i na pochwałę piękności i wdzięku dobrej żony, która czyni szczęśliwszym swego męża.

„Wdzięk nad wdziękami skromna kobieta

i nie masz nic równego osobie powściągliwej.

Jak słońce wschodzące na wysokościach Pana,

tak piękność dobrej kobiety między ozdobami jej domu.

Jak światło błyszczące na świętym świeczniku,

tak piękność oblicza na ciele dobrze zbudowanym.

Jak kolumny złote na podstawach srebrnych,

tak piękne nogi na kształtnych stopach.

Wdzięk żony rozwesela jej męża,

a mądrość jej orzeźwia jego kości” (Syr 26,15-18.13).

5 Z taką pochwałą kobiety – małżonki kontrastuje w tradycji „mądrościowej” niejedna przestroga przed pięknością i wdziękiem kobiety, która nie jest własną żoną, jako źródłem pokusy i okazją do cudzołóstwa: „jej wdzięków niech serce twoje nie pragnie” (Prz 6,25), a w Syr 9,1-9 ta sama przestroga wypowiedziana jest jeszcze dosadniej:

„Odwróć oko od pięknej kobiety,

a nie przyglądaj się obcej piękności:

przez piękność kobiety wielu zeszło na złe drogi,

przez nią bowiem miłość namiętna rozpala się jak ogień”

(Syr 9,8-9).

Znaczenie tekstów „mądrościowych” jest nade wszystko wychowawcze. Uczą one cnoty, starają się zabezpieczyć ład moralny, odwołując się do prawa Bożego, a zarazem do szeroko rozumianego doświadczenia. Odznaczają się też swoistą znajomością ludzkiego „serca”. Można powiedzieć, iż uprawiają własną psychologię moralności, bez popadania w psychologizm. Bliskie są więc poniekąd Chrystusowemu odwołaniu się do „serca” (Mt 5,27-28) — jednak nie można stwierdzić, że wykazują dążność do zasadniczego przeobrażenia etosu. Znajomość wnętrza ludzkiego autorzy tych Ksiąg wykorzystują do nauczania moralności raczej w obronie tego etosu, który zastają i zasadniczo akceptują. Czasem któryś, jak np. Kohelet, akceptację tę wiąże ze swoją własną „filozofią” ludzkiej egzystencji, co ma swój wpływ na sposób formułowania przestróg i rad, ale zasadniczych zrębów wartościowania etycznego nie zmienia.

6 Na takie przekształcenie etosu trzeba będzie poczekać aż do Kazania na Górze. Natomiast owa często bardzo wnikliwa znajomość psychologii człowieka, jaką znajdujemy w tradycji „mądrościowej”, nie była z pewnością bez znaczenia, gdy chodzi o krąg bezpośrednich słuchaczy tego Kazania. Jeśli poprzez tradycję prorocką byli oni do pewnego stopnia przygotowani do właściwego zrozumienia pojęcia „cudzołóstwa”, to poprzez tradycję mądrościową byli także w jakiejś mierze przygotowani do zrozumienia tych słów, które mówią o „patrzeniu pożądliwym” jako o „cudzołożeniu sercem”.

Do analizy pożądania w Kazaniu na Górze wypadnie nam jeszcze powrócić.

(3.9.1980)

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś ten artykuł. Jeśli chcesz być na bieżąco zapraszamy do zapisania się na newsletter klikając tutaj.

18 stycznia 2024, 13:22