Niepewna przyszłość organizacji humanitarnych w Afganistanie Niepewna przyszłość organizacji humanitarnych w Afganistanie  

Niepewna przyszłość organizacji humanitarnych w Afganistanie

Wciąż nie ma pewności, czy zachodnie organizacje humanitarne będą mogły działać na terenie Afganistanu po ewakuacji amerykańskich wojsk, która ma się zakończyć do końca sierpnia. „Działamy w zawieszeniu. Boimy się o swoją przyszłość, zwłaszcza kobiety, choć staramy się pomagać chorym jak zawsze” – mówi Radiu Watykańskiemu włoska pielęgniarka pracująca w Kabulu, w szpitalu stowarzyszenia Emergency.

Łukasz Sośniak SJ – Watykan

W Afganistanie istnieją trzy szpitale tej założonej we Włoszech organizacji humanitarnej, której celem jest niesienie pomocy cywilnym ofiarom wojen i ubóstwa. Pod znakiem zapytania stoi nie tylko ich dalsze działanie, ale i życie personelu. Stany Zjednoczone kategorycznie podkreśliły, że chcą zakończyć misję w Afganistanie do końca miesiąca, choć o przedłużenie tego terminu apelowali pozostali liderzy państw grupy G7.

Przedłużenie terminu ewakuacji było jednym z głównych punktów wczorajszej dyskusji na szczycie G7, która ujawniła różnicę zdań w tej sprawie. Unii Europejskiej zależy, aby ewakuacja i pomoc humanitarna były kontynuowane we wrześniu. Z kolei prezydent USA uważa, że ryzyko ataków terrorystycznych jest zbyt duże, jeśli termin zostanie przesunięty. Zaznaczył, że nie zamierza narażać życia prawie 6 tys. amerykańskich żołnierzy przebywających na lotnisku w Kabulu. Przypomniał, że talibowie zgodzili się na obecność obcych wojsk na terenie Afganistanu tylko do końca sierpnia.

Przywódcy G7 uzgodnili również warunki współpracy z przyszłym afgańskim rządem kierowanym przez talibów. „Priorytetem jest zapewnienie bezpiecznej ewakuacji naszych obywateli i tych Afgańczyków, którzy współpracowali z nami i wspomagali nasze wysiłki przez ostatnie 20 lat, a także zapewnienie ciągłego bezpiecznego wyjazdu z Afganistanu” – napisali we wspólnym oświadczeniu, które nie precyzuje, w jaki sposób bezpieczny transport zostanie zapewniony bez obecności wojska w Afganistanie.

Tymczasem w Kabulu trwa wyścig z czasem. Sytuacja w mieście pogarsza się z godziny na godzinę. Talibowie zamknęli już stołeczne lotnisko dla Afgańczyków, wstęp na nie mają wyłącznie obcokrajowcy. Amerykanie ewakuowali dotąd ponad 70 tys. osób, jednak pewne jest, że nie zdążą na czas wywieźć wszystkich, których życie jest zagrożone. Stąd apel grupy G7 o utworzenie korytarzy humanitarnych dla ludzi, którzy nie będą w stanie opuścić kraju na czas.

Wysoka Komisarz ds. Praw Człowieka ONZ Michelle Bachelet poinformowała, że otrzymała wiarygodne doniesienia o zbiorowych egzekucjach afgańskich cywilów i żołnierzy, których dokonują talibowie. Wezwała społeczność międzynarodową do ścisłego monitorowania działań fundamentalistów, zwłaszcza w zakresie terroryzmu i łamania praw człowieka. Wysoka Komisarz podkreśliła, że stosunek talibów do praw kobiet i mniejszości będzie kluczową sprawą w jakości relacji między nowymi władzami Afganistanu a ONZ.

Pomimo bardzo trudnej sytuacji i pogarszającego się bezpieczeństwa, zachodnie organizacje humanitarne w Kabulu starają się wykonywać swoje obowiązki. Wciąż działają szpitale prowadzone przez stowarzyszenie Emergency. „Boimy się, ale przyjmujemy pacjentów i udzielamy pierwszej pomocy. Najczęściej są to osoby z ranami postrzałowymi” – powiedziała Radiu Watykańskiemu włoska pielęgniarka pracująca w Kabulu w ramach Eemergency.

Staramy się tylko pomagać ludziom

„W ciągu ostatnich kilku dni przyjmowaliśmy głównie ludzi rannych w tłumie na lotnisku. Wciąż przyjmujemy dzieci. W porównaniu z pierwszymi dwoma dniami, kiedy szpital był przepełniony, teraz mamy kilka wolnych miejsc i pracujemy w nieco spokojniejszym tempie. Jako organizacja działamy tutaj od 20 lat. Staramy się być neutralni i po prostu pomagać ludziom. Nie pytamy nawet o dane osobowe. Odczuwamy strach i niepewność przed przyszłością. Zwłaszcza wśród kobiet da się wyczuć obawy, jak zachowają się talibowie. Ja też się boję. Choć teraz jest spokojnie, to pamiętam, że tutaj toczy się wojna. Smutna jest niepewność i strach wśród młodych ludzi, który od lat się nasila. Nie wiemy co będzie dalej. Ja nie jestem specjalnie wystraszona, choć oczywiście martwię się o to, jak odtąd będzie wyglądało życie kobiet w tym nowym kontekście.“

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś ten artykuł. Jeśli chcesz być na bieżąco zapraszamy do zapisania się na newsletter klikając tutaj.

25 sierpnia 2021, 14:32