Nave-cargo incagliata a Olbia, a rischio allevamenti cozze Nave-cargo incagliata a Olbia, a rischio allevamenti cozze 

Pandemia zaprowadziła wielu marynarzy na skraj rozpaczy

Konsekwencje pandemii szczególnie dotknęły środowisko marynarzy. Bardzo pogorszyły się warunki ich pracy. Wielu nie miało kontaktu z rodzinami o wiele dłużej niż przewidywały to kontrakty. Niektórzy stracili zatrudnienie lub zostali oszukani przez armatorów i pozostawieni bez środków do życia. Spowodowało to wśród nich zwiększoną liczbę samobójstw. Te i inne problemy środowiska marynarzy porusza kard. Peter Turkson w przesłaniu na tegoroczną Niedzielę Morza.

Łukasz Sośniak SJ – Watykan

Na wstępie prefekt Dykasterii ds. Integralnego Rozwoju Człowieka przypomniał słowa Franciszka, wypowiedziane pod koniec marca podczas modlitwy o zakończenie pandemii. „Wszyscy czujemy się w tym czasie zaskoczeni przez niespodziewaną i wściekłą burzę. Uświadomiliśmy sobie, że jesteśmy na tej samej łodzi, zdezorientowani, ale także wezwani do wiosłowania razem. Na tej łodzi... wszyscy jesteśmy” – mówił Papież stojąc samotnie na zlanym deszczem placu św. Piotra.

W wyniku pandemii wiele firm na całym świecie zmuszonych zostało do zamknięcia. Przemysł żeglugowy musiał jednak kontynuować swoją pracę. Statki przewożą 90 proc. produktów, których na co dzień potrzebujemy, takich jak żywność, lekarstwa czy sprzęt medyczny. To sprawiło, że tysiące marynarzy, do swojego trudnego życia, dołączyło zagrożenie związane z zarażeniem.

Wiele załóg zostało zainfekowanych. Sprawiło to, że marynarze, którzy i tak przez wiele miesięcy w roku pozostają oddzieleni od swoich rodzin, nie mogli się z nimi spotkać znacznie dłużej. Ponad 100 tys. marynarzy na całym świecie, którzy kończyli już swoje kontrakty, nie mogło wrócić do domów z powodu zamknięcia granic i odwołania lotów. W efekcie wielu z nich utknęło w hotelach i pensjonatach, nierzadko zmuszonych do proszenia instytucji charytatywnych o wsparcie w takich podstawowych potrzebach jak jedzenie, przybory toaletowe czy karty SIM.

Z kolei ci, którzy odbywali kwarantanny na pokładach statków, cierpieli z powodu braku możliwości zejścia na ląd i kontaktowania się z najbliższymi. Przebywanie wśród chorych doprowadziło ich do poważnego stresu fizycznego i psychicznego, który niestety dla wielu z członków załóg skończył się samobójstwem. Z kolei ci, którzy powrócili do swoich krajów, musieli zmierzyć się ze społeczną nieufnością i dystansem, uważano ich za zagrożenie i nosicieli koronawirusa.

Kolejnym wielkim problemem marynarzy, który porusza kard. Turkson, jest brak skrupułów niektórych pracodawców i armatorów, którzy nie wahali się w związku z trudną sytuacją na rynku zawieszać wynagrodzenia dla marynarzy, pozbawiać ich pracy w bezprawny sposób, a pracującym nie zapewniać bezpiecznych warunków.

Problemem okazał się też wzrost aktywności piratów. W trzech pierwszych miesiącach tego roku zarejestrowano wzrost liczby ataków i prób porwania aż o 24 proc. w porównaniu z tym samym okresem w roku ubiegłym.

Na koniec kard. Turkson zapewnia o wsparciu Papieża i Kościoła dla marynarzy. „Kapelani i wolontariusze Stella Maris są do waszej dyspozycji, gdziekolwiek się znajdujecie, także przez internet”. Starają się oni zaspokoić nie tylko duchowe ale i materialne potrzeby marynarzy.
 

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś ten artykuł. Jeśli chcesz być na bieżąco zapraszamy do zapisania się na newsletter klikając tutaj.

12 lipca 2020, 13:31