Szukaj

Nieznośna siostra św. Tereski świętą? Jej akta już w Watykanie Nieznośna siostra św. Tereski świętą? Jej akta już w Watykanie 

Nieznośna siostra św. Tereski świętą? Jej akta już w Watykanie

Zakończył się pierwszy etap procesu beatyfikacyjnego s. Léonie Martin, córki świętych Zelii i Ludwika Martin, a starszej siostry św. Teresy z Lisieux. Jej akta zostały dziś złożone w Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych.

Krzysztof Bronk - Watykan

         Jak przyznaje postulator jej procesu, wyniesienie na ołtarze właśnie Léonie, a nie innych sióstr, może się wydawać niezrozumiałe, bo jej życie było najbardziej skomplikowane. Była trudnym dzieckiem, trzykrotnie wstępowała do zakonu, przechodziła przez wiele kryzysów i depresji, a jednak pomimo wszystkich niepowodzeń pozostała wierna Bogu.

Jak mówi o. Antonio Sangalli, rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego okazało się konieczne ze względu na kult, jakim jest ona otaczana, masowe pielgrzymki na jej grób i liczne świadectwa o skuteczności jej wstawiennictwa. O jej pomoc proszą w szczególności rodzice, którzy mają problemy wychowawcze ze swymi dziećmi. Wydaje się, że s. Léonie Martin ma szczególne zrozumienie dla młodych, którym się nie powiodło, którymi powinęła się noga i nie mogą odnaleźć swego miejsca w życiu.  W ich losach odkrywa chyba ślady własnych doświadczeń – mówi o. Sangalli.

         Przyznaje on zarazem, że ewentualna beatyfikacja s. Léonie, będzie szczególnym znakiem dla współczesnych rodzin, które w rodzinie Martin otrzymują konkretny wzór do naśladowania. Mówi o. Sangalli.

Rodzina Martin jest zdumiewająca, dzieci oddychały wiarą rodziców

„W tej rodzinie jest coś zdumiewającego. Zelia i Ludwik Martin niczego swym dzieciom nie narzucali. Żyli jednak zgodnie z zasadą: Bóg na pierwszym miejscu. Ich życie małżeńskie i rodzinne było silnie zainspirowane duchowością św. Franciszka Salezego, bo rodzona siostra św. Zelii była wizytką – mówi o. Sangalli. Z tej duchowości wyrastały wszystkie dzieci i to dzięki niej ta rodzina stała się małym domowym Kościołem. Ale bez wielkich ostentacji, wszystko to było bardzo naturalne. Widzimy, że w tej rodzinie Bóg był kochany przez każdego z jej członków, że dzieci oddychały, by tak powiedzieć, wiarą swych rodziców. Tego uczy nas także dzisiaj ta rodzina. Pierwszymi świadkami wiary muszą być rodzice. Nie wielkie słowa, ale propozycja pewnego stylu życia przenikniętego wiarą, nadzieją i miłością.“

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś ten artykuł. Jeśli chcesz być na bieżąco zapraszamy do zapisania się na newsletter klikając tutaj.

10 marca 2020, 13:37