Syryjczycy odnoszą wrażenie, że po tym, jak skończyły na nich spadać bomby, rozpoczęła się teraz wojna gospodarcza. Syryjczycy odnoszą wrażenie, że po tym, jak skończyły na nich spadać bomby, rozpoczęła się teraz wojna gospodarcza.  

W Syrii przestały spadać bomby, rozpoczęła się wojna gospodarcza

Wiemy już, że w Syrii czeka nas Boże Narodzenie w chłodzie, bo nie ma pa-liwa na opał. Życzymy sobie, by przynajmniej chleba nie zabrakło na te święta - mówi kard. Mario Zenari, nuncjusz apostolski w Damaszku. Przedwczoraj uczestniczył on w międzynarodowym spotkaniu na temat kościelnej pomocy dla mieszkańców Syrii i Iraku.

Krzysztof Bronk - Watykan

Syryjczycy odnoszą wrażenie, że po tym, jak skończyły na nich spadać bomby, przeciwko Syrii rozpoczęła się teraz wojna gospodarcza. Pomimo katastrofalnej sytuacji tego kraju, nadal obowiązują międzynarodowe sankcje, nie ma warunków na odbudowę gospodarki i powrót do normalnego życia - mówi Radiu Watykańskiemu kard. Zenari. Jego zdaniem to bardzo ważne, że w przesłaniu do uczestników watykańskiego spotkania o Syrii i Iraku, Papież zaapelował o umożliwienie powrotu do tych krajów chrześcijańskich uchodźców. W tym momencie sytuacja jest jednak bardzo trudna i ci, którzy pozostali nadal myślą o emigracji - mówi kard. Zenari.

„Wciąż mamy jeszcze nadzieję, ale trzeba powiedzieć, że sytuacja jest bardzo poważna. Nigdy nie było tak wielkiego ubóstwa, nawet w najtrudniejszych momentach wojny. Wystarczy wspomnieć, że według danych ONZ w Syrii 83 proc. społeczeństwa żyje poniżej progu ubóstwa. Wśród państw znajdujących się poniżej progu ubóstwa, Syria jest na pierwszym miejscu. Sytuacja jest bardzo niepokojąca. Nigdy przedtem nie widywałem kolejek po chleb przed piekarniami - mówi Radiu Watykańskiemu kard. Zenari. - Dzieje się tak, bo w kraju nie widać powojennej odbudowy, nic nie wskazuje na odrodzenie gospodarki. Na ludności cywilnej dotkliwie ciążą sankcje. W takiej sytuacji powrót uchodźców coraz bardziej się oddala. Wręcz przeciwnie, moje doświadczenie jest takie, że niemal codziennie przychodzą do mnie ludzie i proszą mnie zasadniczo o dwie rzeczy: o ułatwienie wyjazdu z kraju bądź o pieniądze na wyjazd. W ludziach umiera po prostu nadzieja, bo nie widzą odbudowy ani odrodzenia gospodarki.“

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś ten artykuł. Jeśli chcesz być na bieżąco zapraszamy do zapisania się na newsletter klikając tutaj.

12 grudnia 2020, 14:21