Bp Hinder: są środki na pomoc dla Jemenu, ale nie można ich dostarczyć Bp Hinder: są środki na pomoc dla Jemenu, ale nie można ich dostarczyć 

Bp Hinder: pomoc nie może dotrzeć do Jemenu

Odpowiedzialni za wojnę w Jemenie, zarówno w kraju, jak i za granicą, muszą zrozumieć, w jak krytycznej sytuacji znajdują się mieszkańcy tego kraju i że bez przywrócenia minimum bezpieczeństwa, pomoc humanitarna nie dotrze do potrzebujących – uważa bp Paul Hinder, wikariusz apostolski dla Arabii Południowej.

Krzysztof Bronk – Watykan

Potwierdza on informacje zawarte w najnowszym raporcie ONZ na temat tego kraju. Wynika z niego, że to właśnie w Jemenie mamy dziś do czynienia z najpoważniejszym kryzysem humanitarnym na świecie. W wyniku trwającego tam konfliktu gospodarka uległa kompletnemu rozkładowi. Tylko w ciągu ostatnich dwóch tygodni ceny żywności wzrosły o 10, 20 proc. Nie dociera pomoc z zewnątrz. 2 mln dzieci cierpi na niedożywienie. Przewiduje się, że do końca tego roku umrze 6,6 tys. dzieci poniżej 5 roku życia.

Potwierdzając prawdziwość tych danych, bp Hinder zwraca uwagę na to, o czym raport ONZ nie mówi, a mianowicie, że głównym problemem Jemenu nie jest brak środków na pomoc humanitarną, ale niemożliwość jej dostarczenia ze względu na brak bezpieczeństwa. Przypomnijmy, że od 5 lat Jemen jest kolejną areną zarówno wewnętrznego, jak i międzynarodowego konfliktu dwóch islamskich mocarstw: Arabii Saudyjskiej i Iranu. Dopóki trwa ten konflikt i nie ma bezpieczeństwa, pomoc nie dotrze do potrzebujących. Brakuje też wiarygodnych struktur, które mogłyby by się zająć dystrybucją pomocy – mówi bp Hinder.

„Struktury służby zdrowia na przykład zostały zniszczone przynajmniej w 50 proc. Brak bezpieczeństwa utrudnia, a niekiedy uniemożliwia jakikolwiek transport. Kraj jest podzielony na trzy części i trzy odrębne jurysdykcje. W takich warunkach trudno jest organizować i koordynować skuteczną pomoc. Jestem w kontakcie z jedną europejską Caritas, która chce pomóc, ale trudno jest im dotrzeć, bo sytuacja jest bardzo delikatna, muszą być bardzo ostrożni – mówi bp Paul Hinder. – Bez zawieszenia broni ze strony prowadzących wojnę, tych w kraju, jak i za granicą, wszystkie akcje humanitarne pozostaną przynajmniej po części sparaliżowane. W takiej sytuacji możemy tylko zwracać się do Królowej Pokoju, aby modliła się za nas, za Jemen, a przede wszystkim za przywódców, aby zrozumieli, w jak poważnym znajdujemy się położeniu. Ja nie widzę żadnego wyjścia z tej sytuacji. Są organizacje, które chcą pomóc, ale problemem jest podział kraju. Na tym polega dramat tego rozdartego kraju. Bez przywrócenia choćby relatywnego bezpieczeństwa, nic się nie da zrobić. To jest podstawa.“

 

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś ten artykuł. Jeśli chcesz być na bieżąco zapraszamy do zapisania się na newsletter klikając tutaj.

27 czerwca 2020, 13:59