Uchodźcy w Kamerunie Uchodźcy w Kamerunie 

Kamerun: separatyści represjonują Kościół

Kameruńscy separatyści próbują zakneblować głos Kościoła upominającego się o brutalnie prześladowanych, mordowanych i wypędzanych ze swych domów ludzi. Mowa o sytuacji w anglojęzycznej części tego afrykańskiego kraju, gdzie przedłużający się konflikt coraz mocniej nabiera cech wojny domowej.

Beata Zajączkowska – Kamerun

Ostatni incydent miał miejsce w diecezji Kumbo, gdzie dwóch kapłanów zostało uprowadzonych przez rebeliantów wkrótce po tym, jak miejscowy ordynariusz zdecydowanie sprzeciwił się dalszemu sianiu terroru i upomniał o prawa prześladowanej ludności. W swej homilii bp George Nkuo mówił o dramatycznej sytuacji w całym regionie. Przypomniał o 2 tys. zabitych i 400 tys. osób, które zostały zmuszone do opuszczenia swych domów, a także o bezprawnym przejmowaniu ziemi i domów przez separatystów. „Nie możemy dopuścić do tego, by przemoc i bestialstwo bezkarnie naznaczały nasze życie społeczne. Nie możemy się zgodzić na kolejne mordy, porwania i wymuszanie okupu” – mówił bp Nkuo.

Po tym kazaniu separatyści uprowadzili dwóch miejscowych kapłanów, co zostało odczytane jako próba zastraszenia Kościoła i chęć zamknięcia mu ust. Porwani księża po trzech dniach odzyskali wolność. Pod ich nieobecność wierni organizowali marsze i spotkanie modlitewne w intencji ich oswobodzenia.

Sytuacja na północnym-zachodzie Kamerunu pogorszyła się pod koniec 2016 r., kiedy to separatyści z tzw. Republiki Ambazonii ogłosili niepodległość i chwycili za broń, by walczyć o uniezależnienie się od wschodniej, uboższej, części kraju. Kościół od początku ujawniał przypadki łamania praw człowieka po obu stronach konfliktu i, nie opowiadając się po żadnej ze stron, dążył do budowania porozumienia i pokoju.

Sporny region nazywany jest spichlerzem Kamerunu. Właśnie tam znajdują się bogate złoża ropy naftowej i oleju opałowego, a także wielkie plantacje bananów, kauczuku, kawy i kakao. Miejscowi mieszkańcy korzystają na tym jednak w minimalnym stopniu. Władze centralne nie inwestują w rozwój regionu, brakuje zakładów przetwórczych i odpowiedniej infrastruktury. Separatyści chcą zmienić te realia. Rząd centralny zadeklarował wprawdzie chęć rozmów, ale nie przeszedł do konkretów.
 

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś ten artykuł. Jeśli chcesz być na bieżąco zapraszamy do zapisania się na newsletter klikając tutaj.

24 sierpnia 2019, 15:33