Chrześcijanie w Iraku potrzebują naszej pomocy
Krzysztof Bronk - Watykan
Przypomina on, że począwszy od lat 80-tych Irakijczycy czują się zapomniani przez resztę świata. W sposób szczególny dotyczy to chrześcijan, którzy w ciągu ostatnich 20 lat stali się wspólnotą męczenników. Dlatego zasadniczym celem papieskiej wizyty było potwierdzenie, że nie są sami, że Kościół powszechny się za nich modli. I Papieżowi udało się ten cel osiągnąć – uważa Camurat.
Podkreśla on, że silna pozycja chrześcijan jest ważna dla całego społeczeństwa w Iraku. Jest ono mocno podzielone, a chrześcijanie są jedyną grupą w tym kraju, która jest w stanie rozmawiać ze wszystkimi i skłonić ich do współpracy. Świadectwem tego było spotkanie w Ur, gdzie przedstawiciele różnych grup i religii zgromadzili się w jednym miejscu jedynie dzięki inicjatywie chrześcijan. Niestety, jak zauważa iracki działacz, pozycja chrześcijan jest słaba, nie mogą liczyć na równouprawnienie, stąd tak ważny był apel Papieża, by wyznawcy Chrystusa nie byli traktowani jak obywatele drugiej kategorii.
Dyrektor stowarzyszenia Braterstwo w Iraku zauważa również, że choć pod względem militarnym Państwo Islamskie zostało pokonane, a jego członkowie zostali rozproszeni, to jednak jego ideologia przetrwała w społeczeństwie. Dlatego bardzo ważne było spotkanie Papieża z duchowym przywódcą szyitów. To właśnie dzięki apelom al-Sistaniego szyici włączyli się w walkę z ISIS i doprowadzili do wyzwolenia Równiny Niniwy. Podobnie jak Papież al-Sistani sprzeciwia się instrumentalizacji religii dla usprawiedliwiania przemocy – dodaje w wywiadzie dla Famille Chretienne Faraj-Benoît Camurat.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś ten artykuł. Jeśli chcesz być na bieżąco zapraszamy do zapisania się na newsletter klikając tutaj.